Wokół przydomowych magazynów energii powstało już wiele mitów. Jedna część prosumentów – ta zdecydowanie większa – twierdzi, że magazyny energii są zbędnym kosztem, a druga wręcz przeciwnie, twierdzi, że magazyny energii w niedalekiej przyszłości będą bardzo częstym elementem przydomowej instalacji fotowoltaicznej. Kto więc ma rację?
Bez wątpienia instalacje ongrid – czyli te, które są podłączone do sieci operatora i tam też magazynują nadprodukcję energii, są zdecydowanie tańsze niż instalacje hybrydowe. To niewątpliwie silny argument, który przybiera na sile dzięki sprzyjającymi regulacjami bilansowania energii panującymi obecnie w Polsce. Wyprodukowany i wprowadzony do sieci prąd w 70% lub 80% odzyskujemy, co sprawia, że faktycznie inwestycja w fizyczny magazyn energii zdaje się nieuzasadnionym ekonomicznie wydatkiem. Pamiętajmy jednak, że inwestycja w instalację fotowoltaiczną jest inwestycją długoterminową, która ma nam zapewniać względną niezależność energetyczną nawet przez 30 lat. Decydując się więc na instalację ongrid bez własnego magazyny energii, de facto nie uzyskujemy wspomnianej niezależności. W dalszym ciągu jesteśmy mocno zależni od prawnych regulacji rynku energetycznego, który jak wiemy, nie jest w Polsce stabilny. Przypomnijmy, że jeszcze kilka lat temu u naszych zachodnich sąsiadów, tak jak dzisiaj w Polsce, większość właścicieli instalacji fotowoltaicznych nie korzystała z własnych baterii. Niekorzystne regulacje niemieckiego rynku spowodowały, że tamtejsi prosumenci masowo zaczęli modyfikować swoje instalacje w celu umożliwienia podłączenia własnych magazynów energii. Tylko w 2020 roku zainstalowano blisko 90 tysięcy takich baterii. Co ważne, wśród nowych inwestorów już nawet co druga instalacja jest instalacją hybrydową wyposażoną w autonomiczny magazyn kilowatogodzin.
Nie jest też tajemnicą, że polscy operatorzy sieci dystrybucyjnych już dzisiaj mierzą się z ogromnym problemem skoków napięcia na sieci, spowodowanych coraz większą ilością podłączonych instalacji fotowoltaicznych. Ma to niestety negatywny oddźwięk w jakości zarówno całej sieci, jak i każdej pojedynczej instalacji. Skoki napięcia w skrajnych przypadkach potrafią na tyle zakłócić pracę falownika, że po prostu zmuszają go to chwilowego wyłączenia się, co oczywiście odbija się na sumarycznej produkcji prądu.
Dzisiaj (28.04.2021) podczas konferencji Europwer, prof. Maciej Chorowski, pełniący funkcję Prezessa NFOŚiGW zaznaczył, że jest zauważalna konieczność wdrażania rozwiązań, które ustabilizują pracę sieci elektroenergetycznej, podczas gdy jest do niej podłączane coraz więcej mikroinstalacji fotowoltaicznych. Słowa ta należy rozumieć w ten sposób, że będą podejmowane próby zmiany podejścia przyszłych prosumentów w kwestii doboru komponentów instalacji, z naciskiem na wyposażanie ich właśnie w magazyny energii, które znacznie ustabilizują pracę sieci OSD. Można się więc spodziewać, że skoro słowa te padają z ust Prezesa NFOŚiGW, to pierwszych takich prób możemy spodziewać się już w lipcu tego roku, kiedy ruszy to głośno zapowiadany nabór do programu Mój Prąd. Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że prosument będzie mógł otrzymać podwyższoną kwotę dotacji, jeśli wyposaży swoją instalację w baterie.
A co jeśli nie chcemy dzisiaj inwestować w magazyn energii?
Odpowiedzi na te pytania są dwie. Pierwsza z nich jest oczywista i padająca najczęściej – Założyć instalację ongrid jak zdecydowana większość polskich prosumentów. To oczywiście rozwiązanie „na krótką metę”, bo wcześniej czy później, będziemy zmuszeni albo do magazynowania energii we własnych bateriach, lub po prostu do oddawania nadprodukcji energii za darmo. Drugim – zdecydowanie lepszym rozwiązaniem – jest na etapie doboru sprzętu zastanowić się nad inwestycją w nieco droższy falownik, który w przyszłości bez dodatkowych kosztów pozwoli nam podłączyć do istniejącej instalacji magazyn energii. Takie falowniki są już dzisiaj dostępne u wiodących producentów takich jak Fronius ( seria GEN24) czy Huawei.
Warto tutaj zaznaczyć, że decydując się np. na montaż droższego względem serii SYMO o ok 30% falownika GEN24 austriackiego producenta Fronius, otrzymamy dodatkowo nie tylko możliwość bezproblemowego podłączenia magazynu energii. Zalet jest dużo więcej. Mało kto wie, że falowniki serii GEN24 mają funkcję PV Point, która w sytuacji awaryjnego zaniku prądu w sieci, pozwoli nam na bieżąco wykorzystywać energię produkowaną przez instalację fotowoltaiczną bez konieczności posiadania magazynu energii. Oczywiście nie zasilimy w ten sposób wszystkich domowych odbiorników. PV Point należy traktować jako podstawowe zasilanie awaryjne, wyposażone w jednofazowe gniazdo o mocy do 3kW.